Audyt wydatków poselskich?

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski zapowiedział przeprowadzenie audytu wydatków parlamentarzystów na podróże służbowe. Z przedstawionej konstrukcji tego zadania (audytor wewnętrzny stanie na czele komisji specjalnie do tego powołanej) oraz czasu na jego realizację (do 21 listopada) wnioskować można, że nie będzie to audyt wewnętrzny w rozumieniu Ustawy o Finansach Publicznych.





Praca komisji nie może być raczej utożsamiana z pracą samej komórki audytu wewnętrznego, choć po pewnych zabiegach można ją by tak nazwać. Nie ma póki co informacji kto będzie zasiadał w komisji, ale nie będą to politycy (posłowie). Zachodzi więc wątpliwość zgodności ze standardami takiego przedsięwzięcia. Wrażenie robi też skala - wydatki na podróże służbowe z całej obecnej kadencji. Nie było mowy o badaniu na próbie, prawdopodobnie więc badana będzie całość populacji. O ile badania zgodności rachunkowej jest sprawą prostą - to potwierdzenie ich wiarygodności już nie. Zajdzie prawdopodobnie konieczność zdobywania dowodów zewnętrznych - list obecności, meldunków w hotelach itp.

Nasuwa się pytanie na ile obecne regulacje (uchwały) Sejmu są precyzyjne w tym zakresie. Skoro Marszałek zapowiada wprowadzenie limitu kilometrówki i konieczności przedstawiania rachunków (faktur) to takiego obowiązku nie było. Jednym słowem hulaj dusza...

Ciekawą zapowiedzią jest powołania pełnomocnika ds anktykorupcji. Jestem osobiście z gruntu przeciwny takim "specjalnym organom" bo przypomina mi to casus Ministerstwa ds Sytuacji Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej. Precyzyjne przepisy oraz konsekwentne ich egzekwowanie w połączeniu z istniejącymi przepisami (patrz definicja oszustwa z Kodeksu Karnego) są w zupełności wystarczające.

Jestem ciekawy wyników owego audytu, warto dodać, że audytor wewnętrzny (właściwie to Pani audytor) już wcześniej podejmowała się ocen w zakresie wydatków

Komentarze

  1. Sory Marcin, ale niestety mam pomysł jak Ci odebrać pracę... ;)

    Jak się przeliczy dotacje na partie na liczbę głosów jakie otrzymały partie wychodzi ~100zł/głos. No to prosta sprawa - należy wypłacać posłom 100zł/głos, może być w ratach kwartalnych. Widzę same zalety tego rozwiązania bez skutków negatywnych:
    - nikt sie posłów nie pyta czy podróżują pociągami, samolotami czy statkami SpaceX One... ich sprawa, ma im wystarczyć
    - nikt się nie interesuje ile ich kosztuje biuro poseleskie - ma im wystarczyć
    - nikt się nie inetersuje ile przekazują na partie - tym się już partie zainteresują i pewnie będą podpisywać umowy cywilne na przekazanie odpowiedniego procentu na marketing i kampanie wyborcze
    - do tego jak się najpierw uchwali 100zł/głos to do następnej nowelizacji w związku z inflacją zamiast dbać o jak najniższą frekwencję wszytskim kandydatom będzie zależało na jak najwyższej frekwencji.

    Tyle ludzi przeszło na samozatrudnienie - to chyba żaden problem by posłowie również zeszli z etatu na własną działalność :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kontrola wewnętrzna a audyt wewnętrzny

Komentarz do projektu ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa